Minimalizm to też presja – co jeśli lubisz dużo, kolorowo i z przesadą?

Minimalizm stał się synonimem dobrego gustu. Beż, czerń, biel – to kolory „świadomego stylu”. Szafa kapsułowa – to dowód „dorosłości modowej”. Proste fasony, jednolite tkaniny, spokojne zestawienia – to nowy ideał.

Ale co, jeśli Ty – mama, kobieta, twórczyni, codzienna bohaterka – nie odnajdujesz się w tej estetyce ciszy i powściągliwości? Co, jeśli kochasz kolor, warstwy, dodatki, intensywność? Czy to znaczy, że jesteś mniej stylowa? Mniej świadoma?

A może po prostu: jesteś bardziej sobą?

 

Od kultu formy do kultu umiaru – jak zmieniają się modowe oczekiwania?

Jeszcze dekadę temu ideał stylu opierał się na „maksie” – duża torebka, duży naszyjnik, mocny makijaż, mocna sylwetka. Kupowałyśmy dużo, próbowałyśmy trendów, często gubiłyśmy się w nadmiarze. W odpowiedzi na tę konsumpcyjną przesadę przyszedł minimalizm – styl z pozoru wyzwalający, w praktyce… również normatywny.

Dziś kapsułowa garderoba nie jest tylko jednym z podejść do ubioru. Dla wielu kobiet stała się wzorcem. Czymś, do czego „powinnyśmy dążyć”. A im bardziej jest się mamą, tym częściej słychać: „upraszczaj”, „minimalizuj”, „zadbaj o funkcjonalność”, „unikaj chaosu”.

Tyle że życie mamy jest już wystarczająco uproszczone – przez rutynę, przez konieczności, przez schematy. Może więc w stylu właśnie potrzebujesz przeciwwagi?

Może w świecie, który nieustannie czegoś od ciebie oczekuje, chcesz chociaż na poziomie estetyki być wolna? 

 

Kolor, forma, zabawa – to też dojrzałość i styl!

Istnieje bardzo szkodliwe przekonanie, że styl dojrzały musi być powściągliwy. Że kolory to domena młodości, że wzory są infantylne, że „świadoma kobieta” wybiera neutralność.

To nieprawda.

Prawdziwa dojrzałość nie polega na rezygnacji z siebie, ale na głębokim rozumieniu tego, kim się jest. Jeśli Twoim językiem emocjonalnym są kolory – to one będą dla Ciebie naturalne. Jeśli lubisz miksować faktury i formy – to nie dlatego, że jesteś niedojrzała. Przeciwnie – dlatego, że jesteś odważna i świadoma swojej ekspresji!

Wzory i kolory to nie chaos. To wybór. A wybór – zwłaszcza w świecie, który narzuca szablony – to akt wolności. 

 

Minimalizm to estetyczna poprawność?

Zauważ, że dziś trudno publicznie przyznać: „Nie lubię minimalizmu. Nudzi mnie. Nie widzę w nim siebie.” To niemal jak wyznanie przeciwko dobremu gustowi. Ale czy dobry gust ma tylko jedną twarz?

Minimalizm jest estetyką, nie wartością moralną.

Nie każdy musi się w nim odnajdywać. Nie każdy musi chcieć wyglądać jak Pinterestowy ideał z paletą „warm beige” i kilkudziesięcioma identycznymi wieszakami w szafie.

Moda nie została wymyślona po to, by porządkować ludzi, tylko by im służyć. By dawać narzędzia do ekspresji, a nie narzucać kolejne sztywne ramy.

 

Macierzyństwo nie odbiera prawa do estetycznej odwagi

Z jakiegoś powodu wokół matek narosło przekonanie, że powinny być dyskretne. Stylowo „w tle”. Schludne, neutralne, bez kontrowersji. Jakby z momentem urodzenia dziecka kobieta miała przestać się wyróżniać – estetycznie, mentalnie, życiowo.

Tymczasem dla wielu kobiet styl jest jedyną przestrzenią, w której mogą jeszcze być sobą. Gdy wszystko inne podporządkowane jest dzieciom – ich rytmowi, potrzebom, grafikom – ubranie staje się takim osobistym terytorium wolności.

Jeśli więc masz ochotę nosić pomarańczowy płaszcz, print w zebry, tiulową spódnicę, brokatowe skarpetki do klapek – noś je. Nie dlatego, że musisz się wyróżniać. Ale dlatego, że wreszcie nie musisz nikomu niczego udowadniać.

 

Jak ubierać się „z przesadą”, ale w swoim stylu? 

Eklektyczny, kolorowy, „duży” styl nie oznacza braku harmonii. Przeciwnie – może być świetnie przemyślany. Oto kilka zasad, które pomogą Ci poczuć się dobrze, nie tonąc w modowym nadmiarze:

  1. Zaufaj swojej intuicji – jeśli patrzysz w lustro i widzisz spójność (nawet jeśli to spójność w chaosie), nie potrzebujesz zgody z zewnątrz.
  2. Zbuduj własną paletę intensywnych barw – nie każda kobieta kocha beże, ale to nie znaczy, że musi nosić wszystkie kolory naraz. Wybierz 4–5, które grają ze sobą i pasują do Twojej osobowości.
  3. Niech jeden element „prowadzi” stylizację – mocna góra? Wyraziste buty? Asymetryczna spódnica? Zrób z niej centrum kompozycji i buduj resztę wokół niej.
  4. Nie bój się „modowych błędów” – bo one często okazują się największymi wyrazami autentyczności.
  5. Ubieraj się z miłością – jeśli strój wywołuje uśmiech, dodaje Ci pewności siebie, sprawia, że czujesz się… jak Ty – to znaczy, że to dobry wybór.

 

Styl to nie schemat. Styl to język!

Ile kobiet, tyle stylów. Ile matek, tyle definicji dojrzałości, kobiecości, wyrazu. Moda ma sens tylko wtedy, gdy działa na Twoich zasadach. Gdy wspiera, nie narzuca. Gdy pozwala się wyrazić, nie zamyka w kolejnych klatkach „dobrych wyborów”.

Jeśli minimalizm Cię uspokaja – wybierz go.

Jeśli kolory dodają Ci życia – sięgnij po nie.

Jeśli chcesz mieć w szafie zarówno klasyczny trencz, jak i cekinowe kimono – połącz je.

 

Nie jesteś „za bardzo”. 

Jesteś dokładnie taka, jak trzeba. 

Bo jesteś sobą.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *