„Nie mam czasu się stroić” – styl to nie strata czasu!

„Nie mam czasu myśleć o ciuchach.”

„Mam ważniejsze sprawy na głowie.”

„W tej fazie życia chodzi o wygodę, nie o wygląd.”

„Styl? Może kiedyś, teraz jestem mamą.”

Znasz te słowa? Może sama je kiedyś wypowiedziałaś. A może słyszysz je od kobiet, które – tak jak Ty – próbują ogarnąć codzienność z dzieckiem (lub dziećmi), obowiązkami, pracą, relacją, niekończącą się listą zadań. 

Styl w takiej rzeczywistości wydaje się… fanaberią. Luksusem zarezerwowanym dla influencerek, singielek, kobiet z czasem i energią. Tyle że właśnie w tym myśleniu kryje się pułapka: przekonanie, że dbanie o siebie to coś „dodatkowego”, a nie – fundamentalnego.

Czas na odczarowanie tej narracji. Bo styl – ten prawdziwy, osobisty, niewymuszony – nie jest stratą czasu. Jest troską. Formą dialogu z własną tożsamością. I sposobem na odzyskiwanie siebie, krok po kroku.

 

Styl w codziennym chaosie

Matki żyją często w trybie „zadaniowym”. Ubranie ma być funkcjonalne, szybkie do założenia, niebrudzące, dostosowane do karmienia, do dźwigania, do biegania. W tym wszystkim łatwo jest zatracić siebie jako kobietę, jako osobę. Zostaje tylko „rola”.

Ale właśnie dlatego warto się ubierać nie mimo braku czasu, tylko… właśnie dlatego.

Styl może być mikrorebelią – małym przypomnieniem: hej, ja też jestem tu ważna. Nie tylko jako opiekunka, kucharka, kierowczyni, organizatorka dnia. Ale jako JA. Kobieta, osoba, twórczyni swojej estetyki i przestrzeni.

 

To nie musi być wielka metamorfoza. Czasem wystarczy:

  • założyć kolczyki, które kochasz, zamiast tych, które „pasują do dresu”,
  • wybrać szalik w Twoim kolorze, nie tylko w tym „praktycznym”,
  • ubrać bluzkę, którą lubisz, nawet jeśli dziś „nie ma okazji”.

To są mikrosygnały dla samej siebie: widzę Cię. Pamiętam o Tobie.

 

 

Dbanie o styl to forma czułości – nigdy obowiązek

Wiele kobiet myśli o stylu w kategoriach obowiązku: powinnam wyglądać dobrze, bo… Bo wypada. Bo inne tak robią. Bo moje dzieci będą mnie lepiej postrzegać. Bo muszę „jakoś wyglądać”. To pułapka. Styl nie powinien być kolejnym punktem do odhaczenia. Jeśli tak go traktujesz – zmęczy Cię szybciej niż poranne wstawanie.

Spróbuj pomyśleć o nim inaczej – jako o języku, w którym mówisz sobie dobre rzeczy:

  • „Zasługuję na to, by czuć się ładnie.”
  • „To ciało, które tyle daje, może też być ubrane z radością.”
  • „Nie muszę czekać na specjalną okazję, by wyglądać po swojemu.”

Styl nie jest narzędziem oceny. Jest formą relacji. A relacja ze sobą powinna być przede wszystkim… czuła. 

 

Nie musisz „się stroić”. Wystarczy, że wybierzesz coś z intencją

Kiedy kobieta mówi „nie mam czasu się stroić”, często ma na myśli: „nie mam przestrzeni, by się zatrzymać i wybrać coś z uważnością”. I to jest zrozumiałe. Ale warto rozróżnić strojenie się (czyli coś, co brzmi jak scenariusz wesela albo sesji zdjęciowej) od ubierania się z uważnością. To drugie może trwać 3 minuty. Może się wydarzyć nawet wtedy, gdy dziecko ciągnie Cię za nogawkę.

Chodzi o to, by:

  • założyć bluzkę, którą Ty lubisz, nie tylko tę, która akurat była na wierzchu
  • zdecydować się na fason spodni, który dodaje Ci energii, nie tylko taki, który „nada się do piaskownicy”
  • sięgnąć po kolor, który mówi coś o Tobie, nie tylko taki, który „nie widać na nim plam”

To nie jest „strojenie się”. To jest wybieranie siebie – codziennie, w drobnych decyzjach. 

 

Styl jako narzędzie odzyskiwania podmiotowości

W macierzyństwie łatwo o zanikanie „ja”. Styl – choć może się wydawać powierzchowny – bywa pierwszym krokiem do odzyskiwania kontaktu ze sobą.

Bo co się dzieje, kiedy spojrzysz w lustro i widzisz kogoś, kto wygląda znajomo? Kogoś, kto ma błysk w oku, nawet jeśli nie spała całą noc? Kogoś, kto ma kolor na ustach, mimo że włożyła go między karmieniem a prasowaniem?

Dzieje się coś pięknego. Wracasz do siebie.

Nie chodzi o perfekcję. Chodzi o obecność.

 

Nie jesteś próżna. Jesteś ważna.

Stylizacja, moda, ubrania – to wciąż tematy, wokół których krąży stereotyp próżności. Zwłaszcza, gdy mówimy o mamach. Bo przecież matka „nie powinna się zajmować sobą”, „nie powinna marnować czasu na wygląd”.

Tymczasem… Ty nie jesteś dodatkiem do rodziny. Jesteś jej centrum. Jej emocjonalnym domem. Twoje samopoczucie, Twoja energia, Twoje poczucie bycia widzianą i docenioną – mają ogromny wpływ na atmosferę całego domu.

To nie jest egoizm. To inwestycja.

A jeśli jednym ze sposobów, w jaki siebie doceniasz, jest styl – pozwól sobie na to.

Nie musisz się tłumaczyć. Ani stroić. Wystarczy, że nie zapomnisz o sobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *